![]() Gazeta "Echo Turku" |
||||||||||||
SzukajAkualnosci
Ogloszenia
![]() coś Cię zbulwersowało - napisz, prześlij zdjęcie, zadzwoń echo@turek.net.pl tel. 63 278 53 41 lub skorzystaj z naszego formularza kontaktowego Zgłoś wydarzenie » FelietonyZobacz wszystkie: Felietony »
Listy do redakcjiZobacz wszystkie: Listy do redakcji »
|
Kultura Indian w zasięgu rękiDodano dnia: 17-11-2015 11:52| Komentarzy: 0W Ameryce Północnej żyje 500 narodów Indian, w Południowej kolejnych kilkadziesiąt, można jednak pokazać ich kulturę i zwyczaje w pigułce. Tego niełatwego zadania podjął się Ranores Wszołek, znany doskonale uniejowski indianista. Wystawę jego zbiorów można oglądać do 14 grudnia w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Uniejowa.
Zbiór indiańskich przedmiotów codziennego użytku, ubrań i broni kolekcjonowany przez Ranoresa całe życie objechał już pół Polski. Był w Łodzi, Pile, Rzeszowie, Gdańsku, teraz przyszedł czas by pokazać go w Uniejowie. Dwie sale Towarzystwa Przyjaciół Uniejowa po brzegi wypełniono eksponatami. –Są to przedmioty na co dzień używane wśród Indian Ameryki Północnej i Południowej, wymieszane, bo kultur indiańskich jest wiele, a każda ma odrębny język, historię, kolory, znaki – opowiada Ranores Wszołek. Są tam na przykład rozłożone tipi (nie wigwam, jak się często mówi), tradycyjne stroje wodza, wojowników i tancerek. Są też przedmioty wytwarzane jeszcze w XVIII i XIX wieku, grzechotki, instrumenty muzyczne, laska burzowa, noże, narzędzia „rolne”, dmuchawki, przepaski, torebka ze skóry jaguara albo z ludzkich włosów. –Indianie wykorzystywali wszystkie dostępne wokół materiały. Nigdy nie zabijali dla samego zabijania czy zabawy, tylko po to, by przeżyć. Szanowali zwierzęta i naturę – mówi uniejowianin. Co warto podkreślić, w znakomitej większości są to przedmioty oryginalne. Zbierane i wyszukiwane przez lata. Przywożone przez przyjaciół i misjonarzy, wymieniane z Indianami, którzy przyjeżdżają do Polski na Pow Wow. Właściciel wydawał na nie każde zaoszczędzone pieniądze, na szczęście pasję dzieli z całą rodziną. –Nigdy nie byliśmy na żadnych wczasach, jeździmy tyko na zloty i spotkania indianistów. Pieniądze, które mogliśmy przeznaczać na zabawy, zawsze wydawaliśmy na eksponaty – mówi Ranores. Teraz już, gdy jego pasja jest znana, mniej szuka, a częściej ludzie sami się do niego zgłaszają. Jak mówi, zmieniły się też czasy. Internet otworzył drogę do poznawania kultury rdzennych Amerykanów. –Mogę bezpośrednio na facebook'u czy innych portalach rozmawiać z Indianami, wysyłać zdjęcia, mailować. Teraz to łatwe. Kiedyś wycinałem każdy, nawet najmniejszy artykulik z gazety, dużo czasu zajmowało mi poznanie jakiegoś plemienia. Do dziś mam całe kartony wycinków i zdjęć – mówi Ranores. Więcej w aktualnym numerze Echa
|
W numerze![]()
ECHO UNIEJOWASPORTOSTATNIE GALERIE
|
||||||||||
|
||||||||||||
"Wydawnictwo - Przegląd Koniński" sp.zo.o, 2010r. Wszelkie prawa zastrzeżone.
|
Created by
|
||||||||||||